Lokator nie płaci za najem, ale eksmitować go nie można. „Epidemia daje poczucie bezkarności”

Ministerstwo Sprawiedliwości nie zmierza interweniować w sprawie obowiązujących od marca 2020 przepisów zakazujących eksmisji. Na przymusową wyprowadzkę nie są narażeni także ci dłużnicy, których sytuacja materialna nie pogorszyła się przez epidemię.

Interpelację do premiera Mateusza Morawieckiego w tej sprawie napisał Adam Szłapka, poznański poseł Koalicji Obywatelskiej i szef Nowoczesnej. Zapytał o to, kiedy zmienią się przepisy ustawy covidowej bezwzględnie zakazujące eksmisji. Poseł zadał premierowi też pytanie o przewidywane przez rząd działania systemowe, które miałyby chronić właścicieli wynajmowanych mieszkań i o planowane dla nich formy wsparcia.

„W praktyce takie działanie legislacyjne doprowadziło do odebrania właścicielom lokali możliwości realizacji powództwa eksmisyjnego, a sama egzekucja została bezterminowo zawieszona. Warto zwrócić również uwagę na aspekt podwójnej szkody ponoszonej przez właścicieli z racji nieuczciwych praktyk podejmowanych przez najemców. W pierwszej kolejności tracą oni podstawową korzyść wynikającą z braku otrzymania opłaty czynszowej za użytkowany lokal. Równocześnie ponoszą oni stratę w wyniku utraty przyszłej korzyści otrzymanej od nowego najemcy, który sumiennie wywiązywałby się ze spłat zobowiązań” – czytamy w interpelacji.

200 wyroków eksmisyjnych, których nie można zrealizować

Zadane przez parlamentarzystę pytanie związane było z opisaną przez „Wyborczą” historią Marty i Dawida, którzy w 2017 r. wynajęli swój dom na poznańskich Winogradach, by zdobyć pieniądze na jego rozbudowę. Umowę najmu podpisała pani Barbara, lekarka z Poznania. W wynajętej nieruchomości miała zamieszkać z koleżanką. Ale ostatecznie wprowadziła się tylko koleżanka, ale z kilkunastoma psami i kotami.

Właściciele umowę najmu wypowiedzieli już po trzech tygodniach, bo zorientowali się, że nie mieszka tam osoba, która ją podpisała, a ta, która się wprowadziła, nie dba o dom, prowadzi w nim hodowlę i schronisko dla psów oraz działalność gospodarczą polegającą na świadczeniu usług wróżbiarskich.

Lokatorka się nie wyprowadziła, więc Marta i Dawid złożyli w sądzie pozew, by zgodnie z prawem odzyskać mieszkanie. Sąd przyznał im rację, ale do eksmisji nie doszło, bo klauzulę wykonalności małżeństwo dostało dopiero w lutym 2020 r., a 2 marca weszła w życie uchwała „o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19”, która przymusowych wyprowadzek zakazała. Od tych przepisów jest kilka wyjątków m.in. przemoc domowa, ale żaden Marty i Dawida nie dotyczy.

Lokatorka tymczasem zna przepisy, które ją chronią i nawet nie wpuszcza właścicieli na teren ich nieruchomości. – Z pewnością wie pani, że z powodu epidemii nie można wykonywać wyroków eksmisyjnych, więc o co chodzi? – dopytywała, gdy rozmawiałyśmy przez telefon. I zastrzegała, że „też mam swoje prawa”.

Takich osób jest więcej: Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych ma około 200 wyroków eksmisyjnych z klauzulą wykonalności, których nie może zrealizować. Z tego powodu kolejka czekających na przydział komunalnego mieszkania rośnie, podobnie jak długi zajmujących mieszkania lokatorów (miesięcznie o prawie 120 tys. zł). Zdaniem Konrada Gieżka, dyrektora Pionu Zarządu ZKZL, „dłużnicy wykorzystujący stan epidemii do niepłacenia za mieszkanie to zwykle osoby, które już wcześniej uchylały się od płacenia zobowiązań”, a epidemia daje im poczucie bezkarności.

„W opinii Miasta Poznań oraz ZKZL sp. z o.o. przywołana wyżej regulacja powinna zostać całkowicie wyeliminowana z obrotu prawnego, bądź ewentualne jej stosowanie powinno zostać ograniczone tylko i wyłącznie w stosunku do tytułów wykonawczych, których bezpośrednią przyczynę wydania stanowiło zadłużenie powstałe w dobie pandemii i na jej skutek” – przekonywał w mailu do „Wyborczej” Gieżek.

„Właściciele mogą iść do sądu”

W odpowiedzi na interpelację posła Szłapki, skierowanej do marszałka Sejmu Elżbiety Witek, Katarzyna Frydrych, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, przypomniała, że „Stan epidemii na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej wprowadzony został czas nieoznaczony i może go odwołać „minister właściwy do spraw zdrowia w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw administracji publicznej – na wniosek Głównego Inspektora Sanitarnego”.

Z pisma wynika, że odwołanie zakazu eksmisji nastąpi więc dopiero wraz ze zniesieniem stanu epidemii, a „mając na względzie dynamiczną i zmieniającą się sytuację związaną z zagrożeniem epidemicznym, aktualnie trudno określić, kiedy to nastąpi”.

Równocześnie Katarzyna Frydrych broni zasadności tych regulacji i zapewnia, że „spełniły (one) bezsprzecznie swoją rolę”. Uzasadnia to tak: „W okresie obowiązywania stanu epidemii wykonywanie pracy zarobkowej, a przede wszystkim prowadzenie działalności gospodarczej, stały się znacznie utrudnione, a w niektórych przypadkach – wręcz niemożliwe. W takiej sytuacji kontynuowanie postępowania egzekucyjnego mogłoby doprowadzić do pozbawienia zobowiązanych zasobów mieszkaniowych koniecznych do zabezpieczenia funkcjonowania w okresie szczególnego zagrożenia bądź do podjęcia czy kontynuowania pracy czy działalności gospodarczej po czasie, gdy zagrożenie minie” .

Urzędniczka przypomina również, że właściciel lokalu może dochodzić od osoby, która utraciła tytuł prawny do mieszkania „odszkodowania za zajmowanie lokalu bez tytułu prawnego” w wysokości  równowartości czynszu plus odsetki.

Dłużnicy i osoby, wobec których wydane zostały już wyroki eksmisyjne, nadal nie muszą więc obawiać się przymusowej wyprowadzki, tym bardziej że pandemia znów przybiera na sile. Ich zobowiązania wprawdzie rosną, ale wielu z nich nie ma na koncie pieniędzy, które można by zająć na poczet wspomnianych przez Frydrych odszkodowań. Ale tę kwestię rząd pomija milczeniem. 

źródło;wyborcza

O Ryszard Zieliński

E-mail: ryszard.zielinski@sledcza24.tv Telefon: +48 534 890 426

nic nie znaleziono

OGROMNA FABRYKA „KRYSZTAŁU” ZLIKWIDOWANA PRZEZ CBŚP

Gdańsk

Poznań: Zatrzymano poszukiwanego listem gończym brata króla mafii wnuczkowej

Poznań

17-latka leżała na ziemi, 19-latek „dusił ją i bił”. Przyznał, że chciał zabić

Nowa Huta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *