Po poniedziałkowej konferencji szefa MSWiA pojawiło się wiele pytań względem legalności działań służb nie tylko względem migrantów, ale również obywateli. Warto podkreślić, że zatrzymanie przez policję nie oznacza, że funkcjonariusze mogą robić, co chcą i zażądać od danej osoby wszystkiego, co ułatwi im przeprowadzenie czynności służbowych. W takiej sytuacji każdemu przysługują pewne prawa. Wyjaśniamy, co mówią przepisy, gdy policja chce nam odebrać telefon albo żąda jego odblokowania.
Gdy policja nakaże nam oddanie telefonu, możemy odmówić jego oddania, prosząc o jasne uzasadnienie, o jaki czyn nas się podejrzewa i na jakiej podstawie mamy oddać naszą własność
Policja nie może na nas wymusić dostarczenia żadnych dowodów, które mogłyby nam zaszkodzić, a zatem istnieje podstawa prawna do odmówienia odblokowania telefonu
W przypadku wprowadzenia stanu wyjątkowego może dojść do ograniczenia wolności i praw obywateli. Nie oznacza to jednak, że organy władzy mogą pozwolić sobie na wszystko
W poniedziałek szef MSWiA Mariusz Kamiński na konferencji prasowej przedstawił raport dotyczący sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. W jej trakcie zostały zaprezentowane zdjęcia pozyskane z telefonów zatrzymanych przez służby migrantów. Na ich podstawie Kamiński stwierdził, że „to są osoby seksualnie zwichrowane”. – Tu, proszę państwa, nie chodzi o stygmatyzowanie kogokolwiek, tutaj chodzi o fakty pokazujące rzeczywistą sytuację na granicy, kto forsuje naszą granicę – mówił podczas konferencji minister Mariusz Kamiński.
Na zaprezentowanych zdjęciach widać było fotografie, które miały wskazywać na zaburzenia seksualne w kierunku pedofilii i zoofilii. Część z nich miała też dowodzić działalności migrantów w nieformalnych grupach zbrojnych.
Publikacja zdjęć wzbudziła spore kontrowersje. Padły pytania, czy zdjęcia faktycznie trzeba było pokazywać opinii publicznej, biorąc pod uwagę, że jak zaznaczył sam szef MSWiA, były one drastyczne. Nie zabrakło także komentarzy na temat tego, czy upublicznianie pozyskanych przez władze zdjęć jest w ogóle legalne.
Czy policja może zarekwirować telefon?
Polecenie oddania telefonu regulują przepisy Kodeksu postępowania karnego. Dotyczą one zatrzymania rzeczy oraz przeszukania. Na ich podstawie policja ma prawo żądania wydania rzeczy wtedy, gdy istnieje uzasadnione podejrzenie, że stanowią one dowód w sprawie. Oznacza to, że funkcjonariusze mogą zarekwirować nam telefon w momencie podejrzenia popełnienia przez nas przestępstwa lub kiedy zachodzi podejrzenie że w telefonie są dowody przestępstwa popełnionego przez właściciela albo kogoś innego. Takie działanie może jednak nastąpić dopiero po wydaniu odpowiedniej decyzji przez prokuratora.
Sama policja mogłaby nam odebrać telefon podczas dokonywania zatrzymania prewencyjnego bądź penitencjarnego (art. 15 ust. 2a i 3 ustawy o Policji). Do tego dochodzi, gdy istnieje bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia człowieka, lub mienia. A zatem podczas zatrzymania służby mają prawo zatrzymać także rzeczy, które znajdują się przy danej osobie podczas aresztowania. Warto jednak zaznaczyć, że zatrzymanie prewencyjne może być dość szeroko interpretowane.
Podsumowując, policja może nakazać nam oddanie telefonu, gdy jest uzasadnione podejrzenie, że jest on dowodem w sprawie. Niemniej wtedy funkcjonariusze muszą poinformować, o jakim czynie mowa i na jakiej podstawie (decyzja prokuratora) mamy oddać naszą własność. Urządzenie może również zostać zarekwirowane podczas zatrzymania. W obu jednak przypadkach muszą zajść przesłanki świadczące o popełnieniu przestępstwa.
Warto również podkreślić, że po tym, jak nasz telefon został zarekwirowany, każdy obywatel ma prawo zwrócić się do sądu z prośbą o kontrolę sposobu przeprowadzenia czynności przez służby. W takim przypadku, jeśli sąd uzna, że działania policji były nieuzasadnione, nie tylko odzyskamy telefon, ale również możemy wystąpić o odszkodowanie.
Czy policja może żądać odblokowania telefonu?
W tym przypadku odpowiedź jest znacznie prostsza. Praktycznie podczas każdego zatrzymania podstawą do odmowy przekazania hasła do telefonu jest art. 183 par. 1 kodeksu postępowania karnego, który daje danej osobie możliwość uchylenia się od odpowiedzi na pytanie, jeśli udzielenie odpowiedzi jej mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność karną. W momencie zatrzymania możemy również powołać się na art. 74 par. 1 k.p.k, który mówi, że „nie ma obowiązku dowodzenia swojej niewinności ani dostarczania dowodów na swoją niekorzyść”.
Oznacza to, że zebranie i wykrycie dowodów przeciwko nam należy do organów ścigania, a my nie musimy ułatwiać postępowania odpowiednim służbom. Co więcej, policja w takiej sytuacji nie może również na nas wymusić dostarczenia żadnych dowodów, które mogłyby nam zaszkodzić.
Jeśli zatem odmówimy odblokowania telefonu, wtedy funkcjonariusze musieliby udowodnić, że nasze urządzenie stanowi dowód w sprawie. Dopiero na tej podstawie służby mogłyby zarekwirować telefon.
Podobnie jest w przypadku legitymowania nas przez policję np. podczas rutynowej kontroli lub manifestacji. W takiej sytuacji również nie ma obowiązku odblokowania telefonu.
Pozostaje jeszcze kwestia tego, czy policja ma prawo przeglądać zawartość naszego telefonu, nawet jeśli sami takiego dostępu jej nie udzielimy. W tym przypadku prawo jasno wskazuje, że dane z urządzenia można pozyskać jedynie wtedy, gdy danej osobie zostaną przedstawione zarzuty, a telefon zostanie zatrzymany jako dowód w sprawie. Dopiero wtedy biegły może ściągnąć z niego dane. Policja nie może przeglądać zawartości naszego telefonu bez wcześniejszego wszczęcia postępowania w sprawie.
Stan wyjątkowy – co się zmienia?
W tej sytuacji niestety odpowiedź jest nieco bardziej skomplikowana. Stan wyjątkowy jest jednym z trzech stanów nadzwyczajnych przewidzianych w konstytucji. W każdym stanie nadzwyczajnym działania państwa muszą być proporcjonalne, a więc odpowiadać realnemu zagrożeniu.
W przypadku wprowadzenia stanu wyjątkowego ustawa przewiduje możliwość ograniczenia wolności i praw obywateli, nie oznacza to jednak, że organy władzy mogą pozwolić sobie na wszystko. Konstytucja RP gwarantuje, że nawet w stanie wyjątkowym nie mogą zostać ograniczone wolności i prawa w takich obszarach jak: godność człowieka, obywatelstwo, ochrona życia, humanitarne traktowanie, ponoszenie odpowiedzialności karnej, dostęp do sądu, dobra osobiste.
Co więcej, ustawa o stanie wyjątkowym przewiduje możliwość „kontroli treści korespondencji telekomunikacyjnej i rozmów telefonicznych lub sygnałów przesyłanych w sieciach telekomunikacyjnych”. Jednak ten zapis nie znalazł się w aktualnie obowiązującym rozporządzeniu. Jest za to inny, mówiący o ograniczeniu swobody poruszania się oraz zapis o zakazie robienia zdjęć na terenie objętym stanem wyjątkowym.
Te dwa ostatnie przepisy mogą stanowić podstawę prawną do zatrzymania nas. Jeśli nie przebywamy na stałe w miejscowościach objętych stanem wyjątkowym, to nie możemy się w tym czasie w nich znajdować. Co więcej, nie możemy tam robić żadnych zdjęć. A zatem w takiej sytuacji policja może nam zarekwirować telefon. Niemniej warto zaznaczyć, że dalej w takim przypadku obowiązują odpowiednie artykuły kodeksu postępowania karnego, a zatem policja jest zobowiązana do przedstawienia nam zarzutów i udowodnienia, że telefon stanowi dowód w sprawie.
Niemniej, nawet na terenach objętych stanem wyjątkowym, wciąż stosuje się zapis o tym, że nie musimy ułatwiać postępowania organom ścigania, a zatem także i w tym przypadku możemy odmówić odblokowania telefonu.
Pozostaje jeszcze pytanie, jak te przepisy mają się do zatrzymania migrantów na granicy. W tym przypadku również zastosowanie mają odpowiednie przepisy kodeksu postępowania karnego. To oznacza, że telefony migrantów mogły zostać zarekwirowane podczas zatrzymania, ponieważ osoby te znalazły się na terenie Polski w wyniku nielegalnego przekroczenia granicy. Co więcej, przebywały one na terenie stanu wyjątkowego pomimo przepisów, które taką możliwość im ograniczały.
Inaczej sprawa ma się jednak w przypadku pobrania danych z telefonów. Trudno powiedzieć, czy służby miały prawo zajrzeć do telefonów migrantów. Można sobie wyobrazić sytuację, w której najpierw funkcjonariusze ustalili, że dana osoba ma prawdopodobnie związki ze światem przestępczym, a później prokurator wydał odpowiednie postanowienie o zajęciu rzeczy i przeszukaniu. W takiej sytuacji zajęty w ten sposób telefon może być zabrany i przeszukany. Niestety w przypadku osób, o których mówił na poniedziałkowej konferencji Mariusz Kamiński, nie wiemy, jak dokładnie było z konkretnym telefonem i z konkretną osobą. Konferencja tego nie wyjaśniała, a jedynie ogólnie opisywała.
Zatem opinia publiczna nie może mieć pewności, czy w przypadku oskarżanych przez polskie państwo osób rzeczywiście nastąpiło spełnienie powyższych warunków. Przedstawione dane mogły zostać pobrane z telefonu migrantów nielegalnie, ponieważ nie wiadomo, czy osoby te mają postawione zarzuty ani na jakiej podstawie prawnej działały służby. Z pewnością jednak, jak podkreślał w rozmowie z Onetem sędzia Mazurek, za poniedziałkowym działaniem ministra Kamińskiego nie przemawiały żadne cele prowadzonego postępowania ani ochrona jakiegokolwiek interesu społecznego.
źróło;onet