Zdaniem prokuratury pracownicy Idea Banku byli specjalnie szkoleni w „kiwkach sprzedażowych”, aby dystrybuować jak najwięcej obligacji windykatora. Z aktu oskarżenia, do którego dotarł Business Insider Polska, wynika, że zapewniali klientów o bezpieczeństwie niczym na lokacie bankowej, gwarantowanym zysku i konieczności szybkiego podjęcia decyzji, aby skorzystać z okazji. O ryzyku nie było ani słowa
- Pod koniec października do sądu trafił pierwszy akt oskarżenia w aferze GetBacku. Dotyczy m.in. podejrzenia oszustwa przy sprzedaży obligacji spółki
- Zdaniem śledczych pracownicy Idea Banku celowo wprowadzali w błąd klientów przy oferowaniu im inwestycji w obligacje windykatora
- Idea Bank sam złożył zawiadomienie do prokuratury na kilkunastu pracowników, w tym byłego prezesa i byłych członków zarządu
- Obligacje GetBacku spółka sprzedawała własnymi kanałami oraz z udziałem banków i domów maklerskich. Zdaniem prokuratury oszukanych zostało blisko 9,4 tys. osób na w sumie przeszło 2,8 mld zł.
Prokuratura twierdzi, że udało jej się ustalić, jak wyglądał mechanizm oszukiwania klientów przy sprzedaży obligacji i missellingu, czyli oferowania papierów GetBacku osobom, które nigdy nie powinny ich zakupić ze względu na ryzyko.
Pierwszy akt oskarżenia w tej sprawie dotyczy w dużej mierze sprzedaży papierów wartościowych windykatora za pośrednictwem Idea Banku. Ten nie miał do tego wymaganej zgody Komisji Nadzoru Finansowego, podobnie jak zezwolenia na doradztwo inwestycyjne.
Dlatego na ławie oskarżonych ma zasiąść m.in. dwóch byłych prezesów banku, byli członkowie zarządu, dyrektorzy i menedżerowie. Z nimi zaś były prezes GetBacku Konrad K. Żadna z szesnastu oskarżonych osób nie przyznaje się do winy.
Jak ukryć sprzedaż
GetBack zaczyna się finansować obligacjami w grudniu 2015 r. Na masową skalę sprzedaje je jednak od połowy 2016 r. do końca marca 2018 r. Potrzebuje kapitału na zakup portfeli wierzytelności, czyli swoją podstawową działalność.
Gros sprzedaży odbywa się w tzw. emisjach prywatnych. W jednej obligacje może zakupić maksymalnie 149 osób.
Emisja publiczna GetBacku do kwoty 300 mln zł i na podstawie zatwierdzonego przez nadzór prospektu była tylko jedna.
Prokuratura twierdzi, że udało jej się ustalić, jak wyglądał mechanizm oszukiwania klientów przy sprzedaży obligacji i missellingu, czyli oferowania papierów GetBacku osobom, które nigdy nie powinny ich zakupić ze względu na ryzyko.
Kluczowe było wybranie przez spółkę emisji niepublicznych jako głównej formy pozyskiwania kapitału. Wtedy bowiem cały proces odbywa się de facto za plecami KNF. Niepotrzebny jest prospekt emisyjny czy memorandum dla inwestorów. Emisja jest szybka i tania.
Śledczy twierdzą, że formalnie proces miał być tak skonstruowany, że Idea Bank dostarcza jedynie dane klienta – za jego zgodą – następnie zaś dom maklerski przeprowadza faktyczną sprzedaż instrumentu finansowego. Po drodze pojawiają się jeszcze spółki, które na podstawie umów o usługach marketingowych, pośredniczą w dostarczaniu informacji o zainteresowanych klientach z banku do domu maklerskiego. Prokuratura twierdzi jednak, że taki mechanizm od początku był fikcyjny, a pracownicy Idea Banku prowadzili de facto sprzedaż obligacji i to własnym klientom.
Przychodzi bankier do klienta i ma okazję
Zdaniem prokuratury sprzedaż obligacji była procesem, który można podzielić na siedem etapów. Najpierw pracownik Idea Banku dokonywał wstępnej kwalifikacji klienta.
Podstawą była informacja o posiadanym przez niego depozycie, szczególnie jeśli jego czas trwania zbliżał się do końca. Pracownik banku otrzymywał informację o emisji obligacji i nawiązywał kontakt z klientem. Telefoniczny, e-mailowy lub osobisty. W tym momencie przedstawiał mu ofertę. Kolejny ruch to przekazanie danych potencjalnego nabywcy – najczęściej bez jego zgody – do podmiotu zewnętrznego, czyli domu maklerskiego.
Jeśli klient był gotowy do zainwestowania, wówczas konieczne było wypełnienie formularza o Przyjęciu Propozycji Nabycia Obligacji i dokument ten przesyłano do domu maklerskiego. Zdaniem prokuratury przy wypełnianiu formularza potencjalnych inwestorów często wyręczali pracownicy banku. Później już tylko przelew środków i klient dostawał przydział obligacji.
Najlepsi sprzedawcy, m.in. z Lion’s Banku (marka, pod którą świadczono usługi bankowości prywatnej w Idea Banku), mogli liczyć na nagrody ufundowane przez GetBack, m.in. iPhone’y, iPady czy luksusową wycieczkę do Dubaju.
Klient miał zostać zainteresowany nabyciem obligacji, z reguły odbywało się to w ten sposób, że do klienta dzwonił doradca i proponował pewne „atrakcyjne rozwiązanie” lub „ciekawą ofertę” ze wskazaniem, że szczegóły może przedstawić w trakcie osobistej rozmowy
– czytamy w uzasadnieniu do aktu oskarżenia.
Prokuratorzy ustalili, że w trakcie rozmowy z klientem, bankierzy stosowali różne metody wprowadzenia w błąd co do bezpieczeństwa obligacji emitowanych przez GetBack.
„Kłamliwie zapewniali, że: obligacje są całkowicie bezpieczne i w tym zakresie porównywali ten produkt do lokaty, obligacje mają zapewnioną gwarancję kapitału, chociażby przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, nadzór nad sprzedażą obligacji sprawuje Komisja Nadzoru Finansowego, w każdym momencie można się wycofać z obligacji, łatwo je sprzedać” – czytamy w uzasadnieniu.
Jednocześnie zaś przyszły inwestor nie dostawał informacji, że obligacje nie mają zabezpieczenia, proponowany papier wartościowy nie jest produktem banku, lecz biura maklerskiego i nie wiedział o ryzyku, jakie niesie ze sobą lokowanie kapitału w takim instrumencie.
„Kiwka sprzedażowa” na specjalnym szkoleniu
Według prokuratury „sprzedawcy w sposób zaplanowany i zamierzony dopuszczali się oszustwa na szkodę klientów, tak aby sprzedać jak najwięcej trudnych obligacji GetBack”.
Należy podkreślić, że pracownicy sieci sprzedaży banku byli instruowani co do tego, jakie treści mają przekazywać klientom, tak aby doszło do sprzedaży obligacji GetBack. Z analizy zabezpieczonej do sprawy korespondencji mailowej wynika, że komunikaty kierowane do klientów banku, wprowadzające w błąd co do istotnych cech obligacji, nazywane były przez samych sprzedawców „kiwkami sprzedażowymi”. Pracownicy sieci sprzedaży wymieniali się takimi komunikatami i w tym zakresie szkolili, czego dobrym przykładem jest korespondencja mailowa (…), dyrektora oddziału (…) Lion’s Bank do podległych mu pracowników z dnia 2 października 2017 r.:
„Jak co tydzień zapraszam na wtorkowe warsztaty i rozmowy tygodniowe. Tematyka może być tylko jedna – przypomnienie kiwek i procesu na obligacje gb (chodzi o GetBack – red.)
– wskazano w uzasadnieniu do aktu oskarżenia.
Zdaniem śledczych zeznania pokrzywdzonych i analiza e-maili pracowników banku świadczą, że „oszukańcze manipulacje w procesie oferowania i nabywania obligacji GetBack za pośrednictwem Idea Banku miały charakter odgórnie sterowany i masowy”.
„W trakcie szkoleń porównywano obligacje do bezpiecznej lokaty, uczono, że GetBack »jest pod stałym nadzorem KNF«, że jest monitorowany przez zarząd Idea Bank i nie należy się martwić o sytuację finansową tej spółki, bo jest stabilna.
Zachęcano, by przekazywać klientom informacje, że oferta jest ekskluzywna pod kątem oprocentowania, że klient został wyróżniony tą ofertą za długotrwałą współpracę. Przekazywano także, żeby mówić klientom, że więcej emisji obligacji nie będzie albo że jest mała, szybka emisja, i natychmiast należy się zdecydować. Sugerowano, aby unikać słowa »obligacja« i zastępować go innymi słowami, np. »rozwiązanie«, »produkt«, »oferta« – napisano w uzasadnieniu do aktu oskarżenia.
Jeden z przesłuchiwanych pracowników opowiedział, że to jak robić „kiwki sprzedażowe”, było przekazywane podczas szkoleń online, np. podczas scenek sprzedażowych, ale także w formie skryptów rozsyłanych bankierom pocztą elektroniczną.
Jedna z pracownic Idea Banku potwierdziła, że „kiwki” otrzymywała w formie gotowych tekstów, które należało przesłać SMS-em do klienta.
To nie jest Amber Gold
Prokuratura twierdzi, że mechanizm sprzedaży dobrze widać na przykładzie działań jednego z pracowników. Poszkodowana, która złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, bo na papierach GetBacku straciła 150 tys. zł, twierdzi, że jej doradca zapewniał, że oferta skierowana jest tylko do wybranych, stałych klientów banku.
– (…) wskazał również, że spółka GetBack jest drugą największą firmą windykacyjną w Polsce, jest transparentna i niedługo wchodzi na giełdę. Podkreślił, że nie jest taka jak Amber Gold – mówiła śledczym oszukana kobieta.
Kolejny poszkodowany specjalną ofertę usłyszał w 2017 r.
„(…) poinformował go o możliwości zerwania lokat bez utraty odsetek, pod warunkiem przeznaczenia środków na zakup obligacji.
Wywierał jednocześnie na pokrzywdzonym presję czasu, informując go, że oferta jest limitowana i że jest dużo zainteresowanych. (…) przekonywał pokrzywdzonego o bezpieczeństwie inwestycji. Nie poinformował go o ryzyku utraty zainwestowanych środków. Pokrzywdzony nie podpisał żadnych dokumentów związanych z przedmiotową inwestycją. (…) Transakcja zakupu obligacji została dokonana bez obecności pokrzywdzonego w banku, za pośrednictwem wiadomości mailowych i rozmów telefonicznych. Przelew w kwocie 250.000 zł, stanowiący opłatę za nabyte obligacje, (…) wykonał w dniu 20 marca 2017 r.” – czytamy w uzasadnieniu do aktu oskarżenia.
Kolejny klient miał także tylko kilka godzin na zastanowienie się. „Bankier wywierał na niego presję czasową” – podkreśla prokuratura.
Stracił 190 tys. zł. Takich osób, które zwróciły się do prokuratury, jest o wiele więcej. W sumie kupiły obligacje za przeszło 192 mln zł. To też oznacza, że taką szkodę majątkową wyrządzono Idea Bankowi. Wartość sprzedanych przez niego obligacji GetBacku to około 713 mln zł.
Bank twierdzi, że sam wykrył oszustwo
Co ciekawe, chociaż ustalenia prokuratury są szersze, to pokrywają się z zawiadomieniem, jakie w imieniu Idea Banku złożyli u śledczych pełnomocnicy banku w lipcu 2018 r. Wówczas wskazali oni, że odpowiedzialność za stworzenie mechanizmu sprzedażowego spoczywa na byłym prezesie banku oraz członku zarządu odpowiedzialnym za sprzedaż. W zawiadomieniu ujawnione zostało także, że w procesie przekazywania danych klientów brały udział dwie spółki pośrednicy. To wówczas Idea Bank uzyskał status poszkodowanego w śledztwie.
Nie uchroniło go to jednak przed wpisem na listę ostrzeżeń publicznych przez KNF czy postępowaniem wszczętym przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i karami finansowymi.
Z informacji, jakie zawarła w akcie oskarżenia prokuratura, wynika, że do 24 września 2020 r. do Idea Banku wpłynęło 4618 reklamacji od klientów, którzy nabyli obligacje GetBacku za ich pośrednictwem, z czego indywidualnych klientów było 2309. Niektórzy z nich składali reklamacje wielokrotnie, stąd różnica między liczbą klientów a liczbą reklamacji.
Poprosiliśmy bank o informacje, ilu osobom zwrócono pieniądze.
– Do tej pory Idea Bank skierował zaproszenia do ugodowych mediacji do 159 osób. Ugody zostały podpisane z 72 klientami, którym wypłaciliśmy łącznie około 8,9 mln zł – czytamy w odpowiedzi na nasze pytanie.
Idea Bank odwołał się także od decyzji UOKiK, bo twierdzi, że doszło do „nieprawidłowego ustalenia roli Banku w procesie dystrybucji GetBack, bezpodstawnego w ocenie Banku uznania, że obligacje spółki GetBack były produktem nieodpowiadającym w zakresie ryzyka potrzebom klientów, nieuzasadnionego uznania, że obligacje to skomplikowany instrument finansowy (…)”.
Idea Bank nie ujawnia, na kogo, oprócz byłego prezesa i członka zarządu, zostały jeszcze skierowana zawiadomienie.
„Możemy jedynie przytoczyć informacje, które podawaliśmy publicznie już wcześniej – że od kwietnia 2018 r. przeprowadzono w banku trzy postępowania audytowe. W wyniku przeglądu kadr zakończono współpracę z osobami, które nie działały zgodnie z regulacjami wewnętrznymi i przepisami prawa.
Do Prokuratury zostały skierowane zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez kilkanaście osób, zarówno byłych współpracowników, jak i członków zarządu. Pierwsze z zawiadomień Idea Bank złożył już w lipcu 2018 r. Od momentu ujawnienia się problemów finansowych spółki GetBack, Bank współpracuje z organami państwa wyjaśniającymi tę sprawę” – czytamy w odpowiedzi na pytania Business Insider Polska. Idea Bank od połowy 2019 r. wycofał się ze sprzedaży produktów o charakterze inwestycyjnym.
źródło;https://businessinsider.com.pl/finanse/