Na wolskim blokowisku o godz. 6 rano rozegrał się dramat. Z balkonu na 9. piętrze runął na ziemię młody mężczyzna. Zmarł na miejscu. Parę godzin później z mieszkania policja wyprowadziła w kajdankach właściciela mieszkania. Został zatrzymany także jego syn i żona.
Co tam się działo, zanim doszło do dramatycznego upadku i śmierci młodego mężczyzny? Był to nieszczęśliwy wypadek czy ktoś wypchnął mężczyznę przez balkon? Policja jest oszczędna w informacjach. – Potwierdzam, że mężczyzna wypadł z okna i nie żyje. Nic więcej na razie w tej sprawie nie mogę powiedzieć – stwierdza kom. Marta Sulowska z wolskiej policji. „Super Express” jednak ustalił sporo faktów.
W mieszkaniu na 9 pietrze tej nocy odbywała się impreza. – To nie pierwszy raz. Tu non stop były głośne libacje. Przychodzili tu młodzi ludzie i wystawali pod drzwiami. Raz nawet ktoś próbował siłą wejść do mieszkania i zrobił mu dziurę w drzwiach – opowiada nam nam sąsiadka.
Nad ranem zaczęło być naprawdę głośno. Z mieszkania zaczęły dobiegać dziwne łomoty. – Kłócili się chyba. Potem słyszałam jakieś huki. Nie wiem co tam się dokładnie działo, ale to wyglądało tak, jakby ktoś czymś rzucał – opowiada nam mieszkanka tego bloku na Woli.
Chwilę później z 9. piętra wypadł młody mężczyzna, upadł na trawnik. Właściciel mieszkania przybiegł do niego i próbował go reanimować, ale bez skutku. Na miejscu pojawili się policjanci i prokurator.Parę godzin później funkcjonariusze wyprowadzili w kajdankach właściciela mieszkania. Jak ustaliliśmy, policja zatrzymała do wyjaśnienia także jego żonę i syna, u którego mężczyzna tej nocy imprezował.
Ok. godz. 10 pod blok podjechał karawan. Zabrał ciało do zakładu medycyny sądowej, gdzie przeprowadzona zostanie sekcja zwłok. Mieszkanie zostało zaplombowane.
źródło oraz zdjęcia; se/pl/damian ryndak/policja