Ponad 87 proc. kobiet w Polsce doświadczyło przemocy seksualnej. Co piąta Polka została zgwałcona. Większość nie mówi o tym najbliższym ani nie zgłasza policji. Poszkodowane, które zdecydowały się na taki krok, opowiadają o traumie spowodowanej postępowaniem. Gdy podważano ich wiarygodność, wmawiano prowakacyjny zachowanie i wygląd. Dopiero po latach zrozumiały, że to nie była ich wina. Podczas pokazu z okazji Dnia Kobiet pokazały, co miały na sobie, gdy je zgwałcono.
Według raportu fundacji STER, co piąta Polka została zgwałcona. 87 proc. doświadczyło przemocy seksualnej. Sprawcy to najczęściej byli (63 proc.) lub obecni (22 proc.) partnerzy, a do gwałtów dochodziło więcej niż raz (46 proc.). 53,1 proc. ofiar nie mówi o gwałcie nawet najbliższym. 91,8 proc. nie zgłasza sprawy policji, ponieważ „nie sądzi, aby ta cokolwiek zrobiła” (62,0 proc.) oraz „czuje wstyd i zażenowanie” (62 proc.).
Postępowania kończą się umorzeniem albo „zawiasami”
I jest w tym sporo racji, ponieważ postępowanie na ogół albo kończą się umorzeniem (67 proc.), albo karą w zawieszeniu (40 proc.). Poszkodowane, które odważą się opowiedzieć o tym, co je spotkało, są zmuszane do odpowiadania na pytania, co miały na sobie, czy piły alkohol, czy w miejscu, w którym zostały napadnięte, było ciemno?
Takie pytania sugerują, że śmiały ubiór lub spożywanie alkoholu są równoznaczne ze zgodą na gwałt. Usprawiedliwiają sprawcę, a odpowiedzialności za napaść przerzucają na kobietę. Potwierdzają to doświadczenia kobiet, które 8 marca wzięły udział w pokazie w warszawskim barze Studio. Jego pomysłodawczynią jest działaczka feministyczna Maja Staśko, która założyła stowarzyszenie Forgetmenot, zrzesza ono osoby, które doznały przemocy seksualnej.
Panie pokazały, co miały na sobie, gdy je zgwałcono. Jedna była ubrana w piżamę (bo to miała na sobie, gdy zgwałcił ją mąż), inna poszła boso. W najnowszym numerze „Dużego Formatu” można zapoznać się z ich historiami.
„Byłam naga. Na udach zobaczyłam krew”
Aurora została zgwałcona na wyjeździe służbowym. To stało się we wrześniu 2018 roku. Kolega z pracy prawdopodobnie dodał jej czegoś do drinka. – Obudziłam się w pokoju hotelowym obok niego. Byłam naga. Na udach zobaczyłam krew. Czułam się, jakby ktoś włożył mi szczotkę od kibla do pochwy – mówiła „Dużemu Formatowi”. Kilka miesięcy później straciła pracę, rozpadł się także jej związek.
Koszula, brzydkie buty i długa spódnica
Zgłosiła sprawę na policję, ale prokuratura umorzyła postępowanie. Po gwałcie zmaga się z depresją i padaczką na tle nerwowym. Ma za sobą kilka hospitalizacji. – W Warszawie spędziłam 11 dni na ginekologii. Byłam badana dziewięć razy. Na początku poprosiłam o to, by badała mnie kobieta. W karcie zapisano, że jestem po gwałcie. I co? I dziewięć razy pytano mnie, dlaczego nie chcę, by lekarzem był mężczyzna. Wyszłam stamtąd wściekła – relacjonowała. Co miała na sobie, gdy była zgwałcona? – To koszula, długa spódnica i brzydkie buty – wyznała.
24-letnia Klaudia miała 15 lat, gdy zgwałcił ją o trzy lata straszy przyjaciel, któremu ufała. –Wróciłam do domu. Mama znalazła zakrwawioną bieliznę. Bardzo bałam się jej powiedzieć. Nie miałyśmy dobrych kontaktów. Odpowiedziałam, że dostałam okresu. Rozgryzłam sobie wewnętrzną stronę ust i plułam na podpaskę, by się nie zorientowała. Robiłam wszystko, by nie dowiedziała się o gwałcie. Bo to był jednocześnie mój pierwszy raz – opowiadała.
O gwałcie powiedziała wcześniej tylko jednej znajomej. Usłyszała wtedy, że „ma nie przesadzać”. Kiedy po latach spotkała swojego oprawcę w sklepie, szybko stamtąd uciekła.
Rano zrobiła mu śniadanie
Magda swojego gwałciciela poznała przez internet. Był wierzący i wydawał jej się „porządnym mężczyzną”. Najpierw wymieniali ze sobą wiadomości. W końcu postanowili się spotkać. Magda zaprosiła go do siebie, ale szybko zrozumiała, że „nie ma chemii”. Poszli spać. Oddzielnie. W nocy przyszedł do jej sypialni i próbował ją zgwałcić analnie, a potem wykorzystał dopochwowo. – Po wszystkim wrócił na kanapę w salonie. A ja rano jeszcze zrobiłam mu śniadanie i spędziłam z nim cały dzień na mieście! I odprowadziłam go na pociąg! Przysłał wiadomość, że dziękuje za wspólnie spędzony czas. I że wyjeżdża daleko, na misję. To był koniec naszej znajomości – wyznała „Dużemu Formatowi”.
Wyparła na lata wspomnienie o tym zdarzeniu. Wszystko wróciło, gdy w obecnym związku pojawił się problem z zainteresowaniem seksu. Magda opowiedziała o wszystkim narzeczonemu. Zrozumiał i okazał się dla niej wielkim wsparciem.
Sylwię zgwałcono na pierwszym roku studiów medycznych. Miała wtedy 20 lat. Czuła się wolna i wyzwolona. Nosiła obcasy, spódnice mini. Po gwałcie zaczęła ubierać się w luźne, bezkształtne ubrania. Sprawcą był jej kolega ze studiów. Prawdopodobnie dorzucił jej coś do drinka, a potem zaciągnął do swojego mieszkania. Po gwałcie wpadła w depresję, zmaga się też z zespołem stresu pourazowego. Dopiero niedawno znalazła w sobie siłę, by opowiedzieć o tym, co jej zrobił.
źródło;fakt.pl
Poprzedni artykuł;
Radomsko. Do szpitala trafiło 9-miesięczne dziecko ze śladami przemocy