„Jak wierzysz k…o w Boga, to zacznij się modlić, bo żywa stąd nie wyjdziesz” – miał powiedzieć Adam B., do swojej ofiary 68-letniej Krystyny. To była okrutna zbrodnia. Oprawca maltretował kobietę ponad godzinę: wbijał gwoździe, uderzał popielniczką, próbował skręcić kark. Zgwałcił. Grozi mu 15 lat więzienia.
Bestialstwa na pani Krystynie, Adam B. dopuścił się kilka miesięcy po tym, jak wyszedł z więzienia, gdzie odsiedział karę 15 lat więzienia za zabicie kolegi i gwałt na innej kobiecie.
Kury, koty. Bajzel
Michale. Malutka wioska w gminie Dragacz, w powiecie świeckim. By dotrzeć do miejsca, w którym rozegrały się sceny niczym z horroru, trzeba podpytać okolicznych mieszkańców. – A to ten co już siedział w pudle? – potwierdza mężczyzna na rowerze. I wskazuje drogę. Łatwo trafić nie było. Docieram na podwórko. Na nim wolno chodzą kury, koty. Wokół bajzel. Nieopodal folie, szklarnie, pola.
Pukam do pierwszych drzwi. Otwiera mężczyzna, pytam o panią Krystynę i sprawcę jej cierpienia. Okazuje się, że trafiam na syna kobiety, który wraz z żoną przyjechał porządkować mieszkanie po nieżyjącej matce…
68-latka, grudziądzanka cudem przeżyła gehennę, którą zgotował jej Adam B. Trafiła w ciężkim stanie do szpitala. Miała m.in. połamane żebra, mostek, nos, szczękę. Na głowie krwiaka, naderwane ucho. Zmarła trzy tygodnie później. Przed śmiercią jakiś czas spędziła w domu pod opieką syna i synowej, bo sama nie była w stanie funkcjonować. To im jeszcze zdążyła opowiedzieć o dramatycznej nocy…
Pani Krystyna jak na swój wiek była pełną życia i energii kobietą. Elegancką, zadbaną, a przede wszystkim pomocną. Pracowała. Działała w klubie seniora i stowarzyszeniu „Nadzieja”. Pomagała też „temu” sąsiadowi: dawała coś do jedzenia, kupowała ubrania…
Kat i ofiara mieszkali w jednym budynku stanowiącym część gospodarstwa rolnego. Adam B., na parterze w dobudówce. 68-latka na piętrze. On był parobkiem u właścicielki gospodarstwa. Wykonywał ciężką pracę, za którą otrzymywał głodowe wynagrodzenie.
Pani Krystyna także tam pracowała jakiś czas, ale znalazła pracę w Grudziądzu i zrezygnowała z roboty na roli. Miała już plany, by się stąd wyprowadzić. Nie zdążyła…
„Adam pyta o godzinę. Połączenie się urwało”
Lato. Wraz ze swoją siostrą pani Krystyna wybrała się na spotkanie z koleżankami do jednej z tawern nad jeziorem Rudnik w Grudziądzu. Świetnie się bawiły. Po imprezie obie siostry wracały do swoich domów. 68-latka odprowadziła siostrę do bloku w Grudziądzu i stwierdziła, że wróci pieszo do siebie, gdyż taksówek akurat nie było.REKLAMAhttps://609c2901bbaa8b60a404af1e2458c7c8.safeframe.googlesyndication.com/safeframe/1-0-38/html/container.html
– Chciała koniecznie wracać, gdyż miała dwa psy i nie chciała, aby były same przez całą noc – wspomina siostra pani Krystyny. – Cały czas rozmawiałyśmy przez telefon.
Kobieta doszła do domu w Michalu. Wyprowadziła jeszcze psy. Gdy wracała z tego spaceru, nadal „była na telefonie” z siostrą. „Z kim rozmawiasz?” – zapytała siostra, gdy usłyszała w słuchawce drugi głos. – Krystyna odpowiedziała mi: „Adam pyta o godzinę” i w tym momencie połączenie urwało się – mówi kobieta.
– Dostała od niego grubą pałą w głowę. Upadła, a on zaciągnął ją za włosy do siebie – opowiada pan Arkadiusz, syn zmarłej. Adam B. miał powiedzieć: „Ja cię k…o zabiję i schowam do wersalki”.
Bestia znęcała się nad panią Krystyną około półtorej godziny. B. miał kobiecie m.in. wbijać gwoździe w ciało, próbować skręcić kark, uderzać popielniczką, butelką. Dusić. Gryźć. Brutalnie zgwałcić.
Syn i synowa twierdzą, że matka – tak mówiła – nawet na chwilę nie straciła przytomności. – Nie mogła sobie jedynie przypomnieć, jak udało się jej wydostać i dotrzeć do sąsiadów po pomoc – mówi pani Justyna, synowa.
Krystyna wydostała się z miejsca kaźni, gdy jej oprawca wyszedł po nóż, gdyż nie mógł „przeboleć” tego, że mimo tylu zadanych ciosów i ran kobieta wciąż żyła. 68-latka trafiła na oddział intensywnej terapii, potem chirurgii i laryngologii. A Adam B. za kraty. Jest tymczasowo aresztowany.
Rodzina: Będziemy domagali się najwyższej kary
– Zmaltretował mamę strasznie. W bardzo drastyczny sposób. Mama powiedziała nam, że tego, co przeszła, nie da się opisać… – opowiada synowa. – Zawsze mówiła, że nie boi się śmierci, ale też powtarzała, że śmierć śmierdzi… A jej „śmierdzieć” zaczęło od tego zdarzenia… Ona tak walczyła, aby nie umrzeć tam… I to się udało.
Zmarła trzy tygodnie później.
– Wieczorem jeszcze spotkaliśmy się całą najbliższą rodziną: jej dzieci, siostra. Tak jakby chciała się jeszcze pożegnać z nami. Rano już nie żyła – wspomina pani Justyna.
Czym zawiniła Adamowi B. pani Krystyna? Jaki mógł mieć motyw? Na te pytania rodzina nie znajduje odpowiedzi. – On ją sobie chyba upatrzył, bo tej nocy czekał na nią już na drodze, gdy wracała do domu – wspomina pan Arkadiusz. I dodaje: – Miał żalić się, że przez to, że mama znalazła inną pracę, on ma więcej roboty w gospodarstwie… Miał też mówić, że jako jedyna z sąsiadek „nie chciała pić herbatki z jego spermą, nie chciała się zakochać”…
Synowa: – Jako rodzina będziemy domagali się najsurowszej kary.
Zarzut zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem
Adam B. po zdarzeniu, do którego doszło w lipcu ub. roku, został tymczasowo aresztowany. W tej chwili przebywa na obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Biegli mają stwierdzić m.in. czy popełniając czyn był poczytalny.
– Adam B. usłyszał zarzut zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem i spowodowania średnich uszkodzeń ciała – mówi Janusz Borucki, prokurator rejonowy w Świeciu. – Przyznał się co do drugiej części zarzutu, do zgwałcenia nie przyznaje się. Nie wyrażał skruchy.
68-latka doznała obrażeń głowy, szyi, klatki piersiowej oraz podbrzusza. Zabezpieczono m.in. drewnianą pałę typu „bejsbol” znalezioną przed domem oraz odzież podejrzanego i pokrzywdzonej.
Za zarzucany czyn 44-latkowi grozi do 15 lat więzienia. Jednak kara może być wyższa, gdyż dopuścił się jej w warunkach recydywy. Biegli sprawdzili też, czy śmierć pani Krystyny była następstwem czynu B. Wykluczono jednak związek przyczynowo-skutkowy.
Bogata kartoteka Adama B.
Adam B. w październiku 2020 roku wyszedł z więzienia, w którym odsiedział wyrok za zabójstwo kolegi i gwałt na innej kobiecie. W sumie: 15 lat. Jak się okazało, tak długi pobyt za kratami nie spowodował, że proces resocjalizacji zakończył się sukcesem… Dotarliśmy do wyroków sprzed lat za popełnione przez B. przestępstwa. Obu zbrodni dokonał jesienią 2004 r.REKLAMAhttps://609c2901bbaa8b60a404af1e2458c7c8.safeframe.googlesyndication.com/safeframe/1-0-38/html/container.html
Najpierw był gwałt. Dusił kobietę, po czym rozebrał ją do naga i kilkakrotnie doprowadził do obcowania płciowego. Za to dostał wyrok: 6 lat.
Niespełna miesiąc później, podczas wspólnej biesiady, zabił nożem kuchennym kolegę. B. był pod wpływem alkoholu. Zanim ugodził nożem kompana od wódki, wywiązała się awantura. B. bił mężczyznę pięściami po twarzy, dusił, a w końcu zadał mu cios nożem w klatkę piersiową. Mężczyzna wykrwawił się. Następnego dnia nieboszczyka w pokoju znalazł ojciec Adama B. i zawiadomił policję.
Pierwszy na miejsce zbrodni przyjechał dzielnicowy. Na jego pytanie, czym zabił, Adam B. odpowiedział: „To leży koło ciebie” i wskazał na ławę i na leżącą na niej gazetę. Pod nią na kamieniu leżał nóż kuchenny z czarną plastikową rączką. B. poprosił dzielnicowego „aby tego noża nie pokazywać ojcu, gdyż on tym nożem rano kroił sobie chleb”.
B. zeznał, że zabił gdyż w osobie kolegi, z którym pił, zobaczył konkubenta swojej siostry, który zmuszał ją do prostytucji. B. twierdził, że za to, co konkubent robi jego siostrze „należałoby mu się nożem”. W toku procesu wyjaśniał, że nie chciał, aby siostra była z konkubentem, bo ją bił. B. chciał, żeby wróciła do domu.
Winę przerzucał na ojca
Po prawie roku trwania procesu sądowego, a dwa miesiące po śmierci swojego ojca, Adam B. zmienił wyjaśnienia, stanowczo twierdząc, że zabił jego ojciec. Sąd jednak nie dał wiary słowom B., gdyż były one sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym. Co więcej, zdaniem sądu oskarżony w sposób świadomy wykorzystał śmierć własnego ojca i próbował na niego przerzucić całą odpowiedzialność.
Z opinii biegłych sądowych wynikało, że zbrodniarz nie jest chory psychicznie. Jest natomiast upośledzony umysłowo w stopniu lekkim oraz wykazuje ograniczone zaburzenia osobowości, jest uzależniony od alkoholu.REKLAMAhttps://609c2901bbaa8b60a404af1e2458c7c8.safeframe.googlesyndication.com/safeframe/1-0-38/html/container.html
W uzasadnieniu wyroku czytamy m.in.: „_prezentuje prymitywną osobowość niedojrzałą, mimo że zna i rozumie proste zasady społeczne, to je lekceważy. Ma trudności adaptacyjne i kieruje się popędami, co nasila się pod wpływem alkoholu. Na kształtowanie jego osobowości miały niekorzystny wpływ warunki środowiskowe, alkoholizm rodziców_”.
Ponadto biegła stwierdziła, że nie ma podstaw do uznania, że B. widział w osobie pokrzywdzonego inną osobę, nie została bowiem stwierdzona u niego choroba psychiczna. Ponadto badania wykazały, że łatwo przeżywa stany złości, urazy, potrzebę pokazywania zachowań napastliwych.
Sąd wydając wyrok do okoliczności łagodzących zaliczył częściowe przyznanie się do winy B. na etapie postępowania przygotowawczego, jak również to, że miał zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia czynu, lecz ograniczoną w stopniu znacznym możliwość pokierowania swoim postępowaniem.
Sąd uznał, że czyn, jaki popełnił oskarżony jest wysoce szkodliwy społecznie, nie tylko dlatego, że naruszone zostało najwyższe dobro chronione prawem, jakim jest życie ludzkie, ale także dlatego, że „oskarżony zaatakował i zabił człowieka, z którym często się spotykał, można nawet powiedzieć, że się przyjaźnił”, a powód był dość błahy.
Okolicznością dodatkowo obciążającą było to, że B. popełnił czyn pod wpływem alkoholu. Ponadto był on wielokrotnie karany m.in. za rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia i odsiadywał karę pozbawienia wolności.
Sąd uważał, że 15 lat więzienia za zarzucane zabójstwo jest adekwatnym wymiarem kary i spełni cele wychowawcze oraz osiągnie cele zapobiegawcze.
Prokurator wnioskował o wyższy wymiar kary: 25 lat
Sąd nie znalazł jednocześnie podstaw do wymierzenia wyższej kary – 25 lat pozbawienia wolności, co proponował prokurator. „Byłaby ona nadmiernie surowa. (…) Karę 25 lat więzienia należy stosować w wypadkach najcięższych, wtedy gdy okoliczności obciążające zdecydowanie przewyższają okoliczności łagodzące” – uzasadniał sąd.REKLAMAhttps://609c2901bbaa8b60a404af1e2458c7c8.safeframe.googlesyndication.com/safeframe/1-0-38/html/container.html
Po zapadnięciu osobnych wyroków za zgwałcenie kobiety i zabójstwo kolegi Sąd Okręgowy w Bydgoszczy orzekł jesienią 2009 r. łączną karę dla Adama B.:15 lat więzienia za obie zbrodnie. B. wyszedł na wolność w październiku 2020 roku. Panią Krystynę zaatakował w lipcu 2021 roku…
Jak tym razem 44-latek zostanie osądzony? Będziemy na bieżąco przyglądali się tej sprawie.