Rutkowski zastraszał dziennikarza, który poruszył temat „Krystka” z Zatoki Sztuki?

Od kilkunastu dni nie milkną głosy na temat sopockiej „Zatoki Sztuki”. Po opublikowaniu dokumentu Sylwestra Latkowskiego „Nic się nie stało”, zawrzało w prasie i telewizji. Sieć została zasypana oświadczeniami celebrytów, dziennikarzy i ekspertów. W sprawie zabrał głos również Krzysztof Rutkowski- były detektyw, celebryta z kryminalną przeszłością. Rutkowski w swoim stylu jako „ekspert od wszystkiego” przeanalizował dokument i stwierdził:

„Dobrze, że powstał taki film, tylko żeby nie powstała jakaś pomyłka, która obrzuci kogoś błotem. Jeżeli Sylwek ma stuprocentowe dowody, to brawo, pogratuluję mu. Jeśli jednak osoby, które zostały podane z nazwisk, są omyłkowo podane – jak to stało się ze mną 14 lat temu – Sylwek powiązał mnie z osobami, których ja nigdy nie widziałem na oczy – to nie jest za dobrze. Jestem bardzo ostrożny co do pełnych ocen – powiedział. W opinii Rutkowskiego dużym zdziwieniem jest połączenie z zespołem ludzi, którzy mogą być zamieszani w pedofilię Radosława Majdana czy Kuby Wojewódzkiego. – Ci ludzie nie pasują mi do tego zestawienia – zaznaczył” – czytamy we fragmencie wywiadu dla Wprost.

Janusz Szostak- dziennikarz śledczy, „punktuje” Rutkowskiego

Równolegle do sprawy Zatoki Sztuki, odniósł się dziennikarz śledczy, autor wielu książek o tematyce kryminalnej- Janusz Szostak.

Szostak na swoim profilu Facebookowym skupił się właśnie na Rutkowskim w kontekście afery pedofilskiej w Zatoce Sztuki. Padły mocne słowa:

„O pedofilu „Krystku” w ostatnich dniach wypowiedzieli się chyba wszyscy. Z wyjątkiem osoby, która zwykle ma wiele do powiedzenia na każdy temat. Nie zastanawia Was, dlaczego w tej sprawie milczy Krzysztof Rutkowski?
Myślę, że ma powód. W 2015 roku, gdy wybuchał afera pedofilska, były detektyw zwołał konferencję prasową pod Dream Clubem w Sopocie. To nieprzypadkowo wybrane miejsce, gdyż klub należał do Marcina T. właściciela m.in. Zatoki Sztuki. Do Dream Clubu swoje nastoletnie ofiary przyprowadzał Krystian W. ps. „Krystek”, on w tym miejscu czuł się lepiej niż w domu”- opisuje Janusz Szostak.
„W czasie konferencji prasowej Krzysztof Rutkowski przekonywał dziennikarzy, że „Krystek” nie musiał zmuszać podstępem, czy też siłą nastolatek do współżycia, gdyż „miał wiele chętnych dziewczyn na seks”. Skąd ta wiedza u Rutkowskiego? I czemu bronił pedofila? O to nie zapytał żaden z obecnych na konferencji dziennikarzy. Dla wielu z nich niestety były detektyw jest do dziś wyrocznią w sprawach, o których wcale nie powinien się wypowiadać” – dodaje Janusz Szostak, dziennikarz śledczy.
„Wówczas przygotowywaliśmy pierwszy artykuł o „Krystku”, gdy Rutkowski się o tym dowiedział zadzwonił do mnie i wprost zażądał, abym go wycofał. Najpierw grzecznie: „Janusz tyle lat się znamy, po co ci to…”. A potem niemal grożąc: „Jeśli ten artykuł się ukaże to ogłoszę, że Reporter jest niewiarygodny, skompromituję cię!”. Artykuł się ukazał i dzięki niemu zaczął się koniec kariery pedofilskiej „Krystka”. Kto się skompromitował, sami to oceńcie.
O tym, że Krystian W. rzekomo nie musiał nikogo zmuszać do seksu, bo nie brakowało mu chętnych dziewcząt, ex detektyw zeznał także śledczym z KWP w Gdańsku. Poniżej fragment tego zeznania z parafką Rutkowskiego” – przekazał w Social Mediach Janusz Szostak.

Janusz Szostak jest autorem wielu książek o tematyce kryminalnej, zna bardzo dobrze mroczne tajemnice trójmiejskiego półświatka. Prywatnie zna również Rutkowskiego. Jaki cel miał były detektyw w tym, żeby grozić Szostakowi kompromitacją i jak bardzo musiał być zdeterminowany, że stanął w obronie pedofila? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć w najbliższym czasie. O sprawę zapytamy również celebrytę Rutkowskiego.

Źródło: Dziennik Śledczy Janusz Szostak- Facebook, Fot. Pudelek

O Ryszard Zieliński

E-mail: ryszard.zielinski@sledcza24.tv Telefon: +48 534 890 426

nic nie znaleziono

Oszustwo „na spadek”Polacy wpłacają gigantyczne pieniądze.

Aby uzyskać tylko w teorii istniejący spadek po krewnym w USA, Polacy wpłacają kwoty od 40 tys. do 100 tys. dolarów.

„Oszust z Tindera” zatrzymany pod Wrocławiem.

udawał miliardera, a oczarowane nim kobiety zaciągały gigantyczne kredyty, by pomagać mu, gdy rzekomo znalazł się w kłopotach. "Oszust z Legnicy" grał doradcę finansowego.

Jak stracić pieniądze z konta przez WhatsApp, OLX, SMS, ZUS czy bank

Cyberprzestępcy wciąż aktualizują swoje metody, by tylko dostać dane do logowania do cudzych kont. Robią to po to, by je oczyścić z gotówki. Okradziony klient ma znikome szanse na jej odzyskanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *