Ciąg dalszy sprawy pani Joanny, którą policjanci i policjantki bardzo ostro potraktowali w szpitalu. Rewidowali ją, zabrali telefon, komputer, kazali też kucać w samych majtkach. Teraz policja zmienia wersję i usunęła wydany wcześniej komunikat. Jak się teraz tłumaczy, śledcza24.tv?
„Fakty” TVN nagłośniły dramatyczną historię pani Joanny, która powiadomiła swoją lekarkę, że zażyła tabletki poronne. Ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. W szpitalnym oddziale ratunkowym szpitala wojskowego w Krakowie kobieta została otoczona przez czterech policjantów, którzy utworzyli kordon dookoła pacjentki.
– Czterech mężczyzn pilnowało jednej przestraszonej kobiety. Utworzyło kordon wokół pacjentki, utrudniało nam to pracę. Oni nie byli w stanie podać, dlaczego ta pacjentka jest przez nich zatrzymywana – mówił na antenie anonimowo jeden z dyżurujących lekarzy.
Policja: stare oświadczenie
Po emisji programu na stronie policji pojawiła się informacja, mająca tłumaczyć działania policji wobec rosnącego oburzenia opinii społecznej. – „Na numer 112 zadzwonił lekarz psychiatra, zgłaszając, że jego pacjentka dzwoniła na niego, mówiąc, że dokonała aborcji i chce odebrać sobie życie. Dlatego dyspozytor skierował do domu kobiety policję i pogotowie. – Patrol policji na miejscu zastał zapłakaną kobietę, która krzyczała, odpowiadała na pytania w sposób chaotyczny i wyczuwalna była od niej woń alkoholu” – napisano.
Zarzucano również lekarzom, że utrudniali oni policyjne czynności. Jednak ten komunikat zniknął i został zastąpiony nowym.
Policja: nowe oświadczenie
Teraz w komunikacie o dużo krótszej treści usunięto wiele z powyższych zarzutów wobec pani Joanny. Zniknęła m.in. informacja o tym, gdzie leczy się pani Joanna, że była od niej „wyczuwalna woń alkoholu”. Nie ma też słowa o tym, że lekarze mieli utrudniać działania policji.
Odniesiono się natomiast bardziej szczegółowo do tego, że pacjentce odebrano telefon oraz komputer. – W tej sytuacji zgodnie z obwiązującym prawem (art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne – nielegalny obrót produktem leczniczym), Policja musiała zabezpieczyć nośniki (telefon komórkowy oraz laptop), z których dokonano transakcji, aby pozyskać informacje na temat osoby, rozprowadzającej produkty, mogące zagrażać życiu lub zdrowiu innych osób. W tej sprawie obecnie toczy się postępowanie w Prokuraturze Rejonowej Kraków – Krowodrza – czytamy w komunikacie.
Pani Joanna zaprzecza słowom policji
Pani Joanna w TVN24 zaprzeczyła słowom policji o tym, że rzekomo ratowali ją, by nie zrobiła sobie krzywdy. – Tak nie było. Dzwoniąc do lekarki, jasno to powiedziałam: „nie zamierzam sobie nic zrobić, nie chcę nic sobie zrobić, potrzebuję pomocy, żeby się troszkę uspokoić” – przekazała rozmówczyni TVN24.
Przypomnijmy. Na temat tego, co spotkało panią Joannę, komunikat wydała również Naczelna Izba Lekarska. – Wedle uzyskanych przez nas informacji służby zostały zawiadomione ws. podejrzenia próby samobójczej. Lekarz, który podejrzewa taką próbę, ma obowiązek powiadomić odpowiednie służby, by ratować zagrożone życie – tłumaczy NIL.