„Kanapka”
Z relacji jednego z rodziców wynika, że dorośli bawili się w przedszkolu z dziećmi w „kanapkę”. – Dziadek albo nastoletni syn pani dyrektor zawsze byli chlebem i dzieci się na nich kładły – mówi ojciec jednego z dzieci. I wyjaśnia: – Zabawa polega na tym, że człowiek kładzie się na podłodze jako chleb, następna osoba kładzie się przypuśćmy jako ogórek… Myśmy o tych zabawach nie wiedzieli, dowiedzieliśmy się dopiero w trakcie postępowania i od mojego syna, jak już powiedział wszystko.
„Oprawca wyszedł na wolność”
W grudniu zeszłego roku rodziców pokrzywdzonych dzieci zaskoczyła decyzja sądu rodzinnego. Po przedłużeniu pobytu nastoletniego syna dyrektorki przedszkola w schronisku dla nieletnich niespodziewanie sąd tę decyzję zmienił.
– 11 grudnia sąd rozstrzygał o przedłużeniu pobytu nieletniego w schronisku dla nieletnich, trzy dni później, po uzupełnieniu materiału dowodowego, po zapoznaniu się z wnioskiem strony, zmienił tę decyzję, rozstrzygając o zastosowaniu w stosunku do nieletniego środka wychowawczego w postaci kuratora. I tym samym zwalniając nieletniego ze schroniska. Sąd zobowiązał opiekuna prawnego nieletniego do zmiany miejsca zamieszkania na czas postępowania – mówi sędzia Jacek Klęk, rzecznik Sądu Okręgowego w Sieradzu.
– Krew mnie zalała. Jak mam powiedzieć dziecku, że jego oprawca wyszedł na wolność i w każdym momencie może go spotkać? Nie wyobrażam sobie tego – denerwuje się matka jednego z dzieci. Prokuratura prowadziła oddzielne postępowanie w sprawie podejrzenia niedopełnienia obowiązków przez dyrektorkę i personel przedszkola. Ku zdumieniu i zaskoczeniu rodziców skrzywdzonych dzieci sprawa została umorzona.
– Dokładnie wobec stwierdzenia, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego – mówi mec. Jarosław Szkudlarek. I dodaje: – W aktach znajdowały się protokoły pokontrolne, jeżeli chodzi o kuratorium, gdzie cała organizacja przedszkola została oceniona negatywnie. Prokurator, która zatwierdziła to postanowienie o umorzeniu, uczestniczyła również w postępowaniu toczącym się w sądzie rejonowym dotyczącym bezpośrednio nieletniego. W związku z tym dziwi mnie fakt, że doszło do umorzenia, skoro w świetle zebranego dotychczas materiału w obydwu sprawach wynika, że dochodziło do przestępstw seksualnych na tle przedszkola, bądź w jego najbliższym otoczeniu.
– Boimy się, że go uniewinnią, bo to ku temu idzie. Będzie to zamiecione pod dywan. Pani dyrektor powinna dostać bardzo surowy wyrok. Jej syn, ten nastoletni, również, pomimo tego, że jest nieletni. Żeby poczuł smak tego, co zrobił dzieciom. Naszym i innym – podkreśla jeden z rodziców.
– Gdybym nie miała dowodów, nie poszłabym na policję. Walczę o dziecko. Dla mnie ważne jest, żeby sprawiedliwości stało się zadość – dodaje jedna z matek.
Źródło;uwaga/tvn/wprost