Świąteczne ograniczenia są przez Polaków przestrzegane – zapewnia policja. Choć jak przyznaje asp. Wioletta Szubska z Komendy Stołecznej Policji zdarzają się pojedyncze przypadki „sąsiedzkiej złośliwości” i zgłoszeń o przekroczonej liczbie dozwolonych gości przy jednym stole. – Reagujemy na sytuacje, kiedy otrzymujemy takie zgłoszenia – zapewnia policja.
- Przed świętami insp. Mariusz Ciarka zapewniał, że funkcjonariusze policji będą zobowiązani do sprawdzania przestrzegania wytycznych dot. limitu osób przy jednym stole
- Do jednego z sąsiedzkich zgłoszeń doszło w woj. zachodniopomorskim. – Policjanci bardzo rzetelnie zweryfikowali tę sytuację. Okazała się ona fałszywa – zapewnia asp. Wioletta Szubska
- Za złamanie zakazów zgromadzeń policja może wystawić mandat w wysokości 500 zł. Funkcjonariusze mogą także złożyć wniosek o ukaranie do sądu lub notatkę do służb sanitarnych
Chodzi o wprowadzone ze względu na pandemię koronawirusa obostrzenia dotyczące limitu gości. Zgodnie z wytycznymi, poza domownikami do wigilijnej wieczerzy mogło zasiąść pięć zaproszonych osób. Przepisy obowiązują do 17 stycznia, więc dotyczą także innych świąteczno-noworocznych spotkań.
Przed świętami insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji pytany przez Onet o to, czy policja zamierza sprawdzać limity świętujących wspólnie osób, odpowiedział, że funkcjonariusze są zobowiązani do działania jeśli jest podejrzenie łamania prawa. Zaznaczył, że policja musi reagować na zgłoszenia od obywateli. Jak do tej pory przebiegają więc święta?
Boże Narodzenie. Straż sąsiedzka czuwa
– Minęły dwa dni świąt. Na tym etapie możemy powiedzieć, że tegoroczne święta do tej pory przebiegają bardzo spokojnie – zapewniła w rozmowie z Polsat News asp. Wioletta Szubska z Komendy Głównej Policji.
– Rzeczywiście, Polacy wykazują się bardzo dużą samokontrolą i samodyscypliną, i stosują się do restrykcji wydanych przez ministerstwo – przyznała.
Jednak nie obywa się bez pojedynczych incydentów spowodowanych sąsiedzką nadgorliwością. – My nie wchodzimy do domów i nie sprawdzamy, czy rzeczywiście wyrywkowo takie zakazy są łamane, jednak reagujemy na sytuacje, kiedy otrzymujemy takie zgłoszenia – podkreślała w rozmowie z Polsat News asp. Wioletta Szubska.
– Jedno takie zgłoszenie wpłynęło na terenie województwa zachodniopomorskiego. Otrzymaliśmy informację, że został złamany zakaz i w domu jest więcej niż pięć osób spoza gospodarstwa domowego. Policjanci bardzo rzetelnie zweryfikowali tę sytuację. Okazała się ona fałszywa – przekazała asp. Szubska. Jak zaznaczyła, to zgłoszenie mogło być po prostu „głupim żartem” lub „sąsiedzką złośliwością”.
Niestety tragiczne informacje docierają z polskich dróg. Podczas wigilii i pierwszego dnia świąt doszło do ponad 70 wypadków. Zginęło łącznie 18 osób.
Bez sensu jest to rozporzadzenie
Jak syn z synowa i 4 dzieci zaprosza rodzicow – 4 osoby, to jest ok. Ale jak 2 rodzicow zaprosi syna z synowa i 4 dzieci oraz drugich rodzicow 2 osoby to nie jest? Moze by tak autorzy tych rozporzadzen uruchomili troche mozg i wyobraznie. Bo przeciez beda to te same osoby.