Zabiła synka zaraz po porodzie, zwłoki ukryła w szafie. Ciążę ukrywała.

Alicja B. od lipca ubiegłego roku przebywa w areszcie. Jej obrońca, adw. Karol Zając, uważa, że powinna odpowiadać za dzieciobójstwo, za które grozi maksymalnie 5 lat więzienia. Prokuratura i sąd mają inne zdanie. Sąd skazał 31-latkę za zabójstwo, na 12 lat więzienia. Wyrok jest nieprawomocny.

Ciążę ukrywała przed narzeczonym i całą rodziną. Powiększający się brzuch tłumaczyła chorobą. Gdy w końcu urodziła, zabiła synka. Zwłoki schowała w szafie. W poniedziałek Alicja B. została skazana za zabójstwo na 12 lat więzienia. – Sąd nie uwierzył w jej wyjaśnienia, że zamierzała urodzić w szpitalu, a dziecko oddać do adopcji – uzasadniał wyrok sędzia Paweł Spaleniak z poznańskiego Sądu Okręgowego.

Morderstwo dziecka w Miejskiej Górce. Dziecko ukryła w szafie

Do tragedii doszło 2 lipca ubiegłego roku. Narzeczony zawiózł krwawiącą Alicję B. do szpitala w Rawiczu. Lekarze zwrócili uwagę, że 31-latka przed chwilą urodziła dziecko. Okazało się, że poród nastąpił w mieszkaniu w Miejskiej Górce. Policjanci znaleźli zwłoki dziecka w szafie. Później ustalono, że matka zaraz po porodzie zabiła noworodka, jego głową uderzała o „płaską powierzchnię”.

Czytaj też Alicja B. została aresztowana w lipcu ubiegłego roku, trzy dni po wyjściu ze szpitala w Rawiczu

Alicja B. ukrywała przed narzeczonym i rodziną, że jest w ciąży. Powiększający się brzuch tłumaczyła mięśniakami. Rodzina nie dopytywała o jej rzekome problemy ginekologiczne. Maciej, jej partner, o tym, że jest ojcem, dowiedział się już po śmierci dziecka. Usłyszał o tym od policjantów podczas przesłuchania.

Morderstwo dziecka. Zapadł wyrok

Proces Alicji B. ruszył w czerwcu. W poniedziałek zapadł wyrok. Prokuratura domagała się 15 lat więzienia, obrońca maksymalnie 5 lat pozbawienia wolności. Sąd uznał, że 31-latka powinna spędzić w więzieniu 12 lat.

– Oskarżona przygotowała lusterko, aby widzieć wychodzącą główkę dziecka. Miała też nożyczki, którymi przecięła pępowinę. Sąd nie uwierzył w jej wyjaśnienia, że chciała urodzić w szpitalu, a dziecko oddać do adopcji. Również ze względu na poziom jej inteligencji i posiadane doświadczenie życiowe. Ponadto ciążę utrzymywała w tajemnicy przed narzeczonym i rodziną. Gdyby trafiła na oddział położniczy, bliscy dowiedzieliby się o ciąży, zainteresowaliby się dzieckiem

– mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Spaleniak z poznańskiego Sądu Okręgowego.

Dodał, że sąd niekoniecznie dopatrzył się premedytacji w działaniu oskarżonej. Nie była też jednak w szoku poporodowym, przygotowała się do porodu w domu.

Czytaj też Uduszony dwulatek z Chodzieży przed śmiercią zjadał karmę dla szczurów. Policja i prokuratura już wcześniej miały sygnały, że Marcel był maltretowany

Poznański sąd uznał również, że Alicja B. musi zapłacić swojemu narzeczonemu 10 tys. zł zadośćuczynienia. Mężczyzna chciał kwoty piętnaście razy wyższej.

– Trudno uznać, aby ojciec dziecka był szczególnie związany z dzieckiem, o istnieniu którego dowiedział się już po jego narodzinach i zgonie

– uzasadniał sędzia Paweł Spaleniak.

Sędzia wskazał także, że ojciec dziecka zeznał, że nie wiązał przyszłości z Alicją B., nie traktował poważnie związku. Nie dopatrzono się także, aby cierpiał na depresję z powodu śmierci dziecka. Dwa razy był u psychologa. Raz po śmierci dziecka. Drugi raz już po wezwaniu sądu do przedstawienia dowodów uzasadniających zgłoszone roszczenie na 150 tys. zł.

Czytaj też Młody ojciec z Poznania usiłował zabić 6-tygodniową córkę? Rodzice dziewczynki najpierw twierdzili, że Nikola wypadła z rąk

Alicja B., mimo że wyrok jest nieprawomocny, spędzi w areszcie kolejne pół roku. Sąd stwierdził, że grozi jej surowa kara, na wolności mogłaby utrudniać wciąż trwające postępowanie. Nie było jej w sądzie na ogłoszeniu wyroku.

 

 

 

 

O Ryszard Zieliński

E-mail: ryszard.zielinski@sledcza24.tv Telefon: +48 534 890 426

nic nie znaleziono

Oszustwo „na spadek”Polacy wpłacają gigantyczne pieniądze.

Aby uzyskać tylko w teorii istniejący spadek po krewnym w USA, Polacy wpłacają kwoty od 40 tys. do 100 tys. dolarów.

„Oszust z Tindera” zatrzymany pod Wrocławiem.

udawał miliardera, a oczarowane nim kobiety zaciągały gigantyczne kredyty, by pomagać mu, gdy rzekomo znalazł się w kłopotach. "Oszust z Legnicy" grał doradcę finansowego.

Jak stracić pieniądze z konta przez WhatsApp, OLX, SMS, ZUS czy bank

Cyberprzestępcy wciąż aktualizują swoje metody, by tylko dostać dane do logowania do cudzych kont. Robią to po to, by je oczyścić z gotówki. Okradziony klient ma znikome szanse na jej odzyskanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *