Wyciekły „karty do głosowania”. Sprawę bada ABW

Wyciekły tzw. karty do głosowania korespondencyjnego, sprawę bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Do przecieku doszło prawdopodobnie w prywatnej firmie, która jako podwykonawca kompletuje pakiety wyborcze dla podwykonawcy wybranego przez Pocztę Polskę.

„Kartę do głosowania” w środę na konferencji prasowej zaprezentował Stanisław Żółtek, jeden z kandydatów na prezydenta. Jak powiedział, otrzymał ją od pracownika jednej z podkrakowskich firm, która zajmuje się kompletowaniem pakietu wyborczego, składającego się m.in. z „karty do głosowania”, regulaminu i koperty.

Wzór karty do głosowania korespondencyjnego

ABW bada sprawę

Jak przekazali dziennikarze radia RMF FM, zarząd Poczty Polskiej poinformował o wycieku Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Informację próbowaliśmy potwierdzić u Stanisława Żaryna, rzecznika prasowego ministra-koordynatora służb specjalnych.

– Nie komentujemy – odpowiedział w rozmowie telefonicznej.

Nieoficjalne źródła tvn24.pl potwierdzają jednak, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zajmuje się sprawą od momentu konferencji prasowej Żółtka.

Sieć prywatnych firm

Według naszych informacji, zlecenie druku kopert oraz konfekcjonowania pakietów wyborczych Poczta Polska zleciła prywatnym firmom. To znane i funkcjonujące od lat na rynku podmioty, które specjalizują się w drukach kopert, logistyce dużych wysyłkowych kampanii reklamowych. Takie zamówienie trafiło m.in. do firmy EDC Direct Communication z Piotrkowa Trybunalskiego. I według informacji tvn24.pl właśnie ta spółka zleciła akcję kopertowania kolejnemu podwykonawcy – drukarni z Wieliczki.

Pytania o trzy zewnętrzne firmy, którym Poczta Polska zleciła pracę nad drukowaniem kopert i kompletowaniem pakietów, przesłaliśmy do rzecznika prasowego spółki jeszcze w poniedziałek. Zapytaliśmy m.in o rolę prywatnych podmiotów w przygotowaniu tzw. wyborów korespondencyjnych, a także o koszt tych umów. Do dziś jednak nie otrzymaliśmy żadnych odpowiedzi.

Reporterowi TVN24 Radomirowi Witowi biuro prasowe Poczty odpisało na jego pytania w ten sposób: „Poczta Polska informuje, iż nie może odnieść się do sprawy, ponieważ nie wiemy, co dokładnie prezentował podczas konferencji kandydat na prezydenta, Pan Stanisław Żółtek. Ustalenie tego nie leży w kompetencjach Poczty Polskiej. Jeśli zajdzie taka potrzeba, Spółka będzie współpracować z właściwymi organami Państwa.”

Żywioł i chaos

Instrukcja głosowania korespondencyjnego

Według naszych nieoficjalnych źródeł nad bezpieczeństwem całości operacji pracują właśnie funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. – Koordynacja tego to żywioł i chaos. Moi koledzy jeżdżą po kraju, pilnując transportów między firmami. A przecież tu na nic nie ma podstaw prawnych. Do wycieku, przy tak wielu zaangażowanych podmiotach po prostu musiało dojść. Teraz w pionie śledczym zastanawiają się, czy doszło do przestępstwa i jaki konkretnie złamano artykuł Kodeksu karnego – komentuje funkcjonariusz ABW.

Tymczasem wybory korespondencyjne, które mają odbyć się 10 maja, nie mają na razie żadnych podstaw prawnych. Dlatego że ustawę przygotowaną przez większość PiS-owską w Sejmie zajmuje się Senat.

Wbrew premierowi

Jak wcześniej informowaliśmy, państwowa drukarnia PWPW na podstawie decyzji premiera Mateusza Morawieckiego (o numerze BPRM 4820.2.4.2020) została zobowiązana do „wydrukowania odpowiedniej liczby kart do głosowania, instrukcji głosowania korespondencyjnego oraz oświadczeń o osobistym i tajnym oddaniu głosu”.
Decyzja premieraCezary Tomczyk/Twitter

Wbrew tej decyzji szefa rządu PWPW zleciła druk tzw. kart do głosowania prywatnej drukarni Samindruk spod Brodnicy. Ta sama firma drukowała karty do głosowania w ostatnich wyborach prezydenckich. Wtedy wygrała przetarg nieograniczony, który ogłosiła Państwa Komisja Wyborcza.

źródło; tvn24/zdjęcia Agnieszka Sadowska/Agencja Gazeta

O Ryszard Zieliński

E-mail: ryszard.zielinski@sledcza24.tv Telefon: +48 534 890 426

nic nie znaleziono

Oszustwo „na spadek”Polacy wpłacają gigantyczne pieniądze.

Aby uzyskać tylko w teorii istniejący spadek po krewnym w USA, Polacy wpłacają kwoty od 40 tys. do 100 tys. dolarów.

„Oszust z Tindera” zatrzymany pod Wrocławiem.

udawał miliardera, a oczarowane nim kobiety zaciągały gigantyczne kredyty, by pomagać mu, gdy rzekomo znalazł się w kłopotach. "Oszust z Legnicy" grał doradcę finansowego.

Jak stracić pieniądze z konta przez WhatsApp, OLX, SMS, ZUS czy bank

Cyberprzestępcy wciąż aktualizują swoje metody, by tylko dostać dane do logowania do cudzych kont. Robią to po to, by je oczyścić z gotówki. Okradziony klient ma znikome szanse na jej odzyskanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *